Lubię to, że coś co u mnie leży może jeszcze dać komuś radość.
I to jest taki wolny rynek, którego fedigencja nienawidzi.
Jest market, wystawiam, komu pasuje cena to kupuje, nie ma kupców obniżam (ja robię zawsze reverse aukcje) i leci do kogoś.
Ja mam „darmowy hajs”, koszt mi się amortyzuje, a i tak by leżało.
Dzięki paczkomatom wrzucam przy okazji, bez proszenia pani przy okienku.
Ogólnie fajna jest ta cywilizacja.