Jak pracowałem dla korpo japońskiego to zrobili sobie za kilka milionów salkę konferencyjną.
Wchodziło się do specjalnego pomieszczenia.
Ściana ekranów.
Trakery, kamery.
I się siadało jakby przy stole w tym samym czasie.
Np. gadałem z niemiaszkami tak jakbym byli zaraz metr ode mnie. I to było takie spatial wrażenie, bo było widać, że ktoś akurat sie patrzy na mnie.
Tylko to kosztowało kilka baniek.
A teraz Apple oferuje to za śmieszne kilka tysięcy.