I powiem szczerze, że pierwsze tygodnie myślałem, że to nieludzkie dawać się człowiekowi tak męczyć niepotrzebnie, bo już nic mu nie pomoże, a mi był wyjątkowo trudno na to patrzeć, ale widocznie nie doceniałem ludzkiej zdolności do szukania życia, a organizmu, nawet tak zmęczonego życiem, do regeneracji.
Myślę też, że jakby trafił do hospicjum, gdzie nie byłby 24h pod życzliwym okiem to już by go nie było, bo krytycznych momentów, gdzie liczyła się każda chwila było zbyt wiele.