(pl?)pol
To jak duże skutki ma głosowanie to jeden problem (~10^-7 szansy na wpłynięcie osobiście na skład sejmu/senatu iirc). Stwierdzenie, że głosowanie jest niewarte zachodu z powodu mizernych skutków ma sens.
Natomiast stwierdzenie, że głosowanie nie ma sensu, bo nie ma na kogo głosować, jest IMO wynikiem jakiegoś dziwnego przeświadczenia, że głosuję się "na kogoś". To, że karta do głosowania tak wygląda niewiele znaczy; ważne jest to, jakie są skutki oddania głosu. Oczywiście (patrz wyżej) można uważać, że skutki są bez znaczenia (albo dlatego że szansa na wpłynięcie jest mała albo dlatego że skład sejmu/senatu jest mało istotny); jednak jeśli ktoś uważa, że skład parlamentu jest istotny i ma potencjalne składy, które by wolał od innych, to nie jest prawdą, że nie ma na kogo głosować: zawsze może zagłosować tak, żeby zwiększyć szansę tych składów które woli[^].
[^] To nie jest prosty wybór, bo (a) wymaga założeń na temat innych głosujących (b) wymaga porównywania większej szansy na dobry wynik z mniejszą szansą na jeszcze lepszy.
(pl?)pol
Znaczy, ja chciałem wskazać parę powodów, dla których niegłosowanie ma sens i pokazać, że nie jest to jakiś "grzech".