„Nie słysząc tonu głosu, nie widząc wyrazu twarzy, bardzo łatwo o nieporozumienie. [...] dane słowo, nawet zapisane poprawnie, w zależności od kontekstu, sposobu mówienia danej osoby, jej nastroju może mieć różne znaczenia. Próbujemy wyeliminować tego typu nieporozumienia, dodając w rozmowach internetowych hasztagi, emotikony i gify. Jeśli dodam uśmiechniętą buźkę na końcu zdania, daję znać innym, że nie mam złych intencji, że wydźwięk mojej wypowiedzi jest pozytywny. Jeśli dodam hashtag `#sarkazm`, `#ironia`, teoretycznie wszyscy powinni wiedzieć, jaki mam intencje. Część osób intensywnie korzysta z gidów, twierdząc, że zdecydowanie lepiej niż słowa lub obrazki pokazują one emocje, że za ich pomocą łatwiej wyrazić to, co się czuje. Ale używając wszystkich tych usprawnień, i tak nie mamy gwarancji, że zostaniemy zrozumiani właściwie. Paradoksalnie też jeszcze bardziej spłaszczamy naszą komunikację, tracimy swój indywidualizm i umiejętności wyrażania emocji. Nagle bowiem wszyscy zaczynamy posługiwać się tymi samymi kodami. Zamiast miliona różnorodnych uczuć okazywanych na milion różnych sposobów mamy do dyspozycji kilkadziesiąt emotikonów, które przygotował ktoś inny, dla wszystkich takie same.”
Natalia Hatalska, Wiek paradoksów — czy technologia nas ocali?
Czytam sobie tę interesującą książkę i pomyślałem, że może się podzielę, bo ten fragment, zwłaszcza ostatnie zdanie, jakoś mocno mnie tknął.
@grzgrz
Stara rozkmina a konkluzji wciąż brak. Jedni mówią, że nie da się rozmawiać w sieci, inni że trzeba dalej próbować poprawić to medium bądź netykietę rozmów wszelakich, jeszcze inni nie są zainteresowani rozmowami głębszymi niż "I like"...
@rogatywieszcz tu nawet nie chodzi o netykietę, kulturę rozmówców czy możliwości platform. Tu chodzi o technologię, która ucina ogromną część naszych możliwości komunikacyjnych.
@robryk Zupełnie nie rozumia czemu tu zostałem oznaczony... :>
Dość silna zgoda z tym co @robryk napisał, ludzie często wyrabiają sobie nawyki komunikacyjne między znajomymi, które dobrze wyrażają ich głos, a w komunikacji "oficjalnej" to i irl indywidualizacja raczej kuleje (choć to z założenia ofc). Dziwi mnie trochi, że autorka nie widzi (a może ino ignoruje?) możliwości danych przez sam język, jego składnię czy dobór słownictwa -- wydawało mi się że taki "głos literacki" jest dość dobrze znanym konceptem wśród pisarzy. >_>
Z samych efektów technologicznych powiedziałbym że rozrost przestrzeni emotek raczej dobrze wpłynął na możliwosści wyrazu, choć sam z nich raczej nie korzystam. Natomiast wydaje mi się, że autokorekta zaszkodziła istotnie, i tu mnie dziwi, że owa się w cytacie nie pojawia. Te kilka razy gdy pisałem z nią włączoną, miałem wrażenie, że próbuje ona zdusić mój głos i podstawić zań coś niebywale generycznego. Jako że większość(?) treści powstaje teraz na telefonach, podejrzewam że efekt autokorekty jest naprawdę duży.
@timorl @robryk @rogatywieszcz W tym akapicie była mowa o autokorekcie! Pominąłem to zdanie bo mnie osobiście to nie dotyka.